CZAS W GOSPODARCE
Futurysta potrafi opisać, jak będzie wyglądała przyszłość. Natomiast miliarder wie, kiedy ta przyszłość nadejdzie. To opisowa definicja timingu czyli wyczucia czasu. Umiejętności wejścia na scenę w decydującym momencie. Może to trwać miesiące lub sekundy.
Każdy z nas wybiera ten jedyny moment do podjęcia ważnych decyzji w życiu: rozpoczęcia kariery czy wprowadzenia nowego produktu. Szczegółowo analizujemy trendy i staramy się wskoczyć do pędzącego pociągu czasu. Albo inaczej: wyczuwamy koniunkturę na podstawie małych sygnałów i podejmujemy decyzję nie patrząc na skutki. Pierwsza grupa ludzi wie z dość dużym prawdopodobieństwem, jakie będą skutki decyzji, druga raczej widzi tylko korzyści.
W biznesie sztandarowymi przykładami wypadnięcia z rynkowego rytmu były: Kodak, który przeoczył koniec ery tradycyjnych aparatów fotograficznych oraz RIM (Blackberry) i Nokia, które zlekceważyły potrzeby klientów czekających na ekrany dotykowe.
Zbytni pośpiech też nie jest wskazany. Wyposażone w kamerę okulary Google Glass nie stały się przebojem, ponieważ zdecydowanie wyprzedziły rzeczywistość.
Natomiast firma Apple wygrała smartfonowy wyścig właśnie dzięki perfekcyjnemu wyczuciu czasu – iPhone pojawił się dokładnie wtedy, kiedy oczekiwali tego klienci i kiedy stały się dostępne odpowiednie technologie. Steve Jobs powtórzył ten sukces również w przypadku iPada, który przecież nie był pierwszym tabletem na świecie. Inne firmy poniosły porażki, ponieważ zbyt wcześnie postanowiły zdobyć nieistniejący jeszcze rynek swoimi niedoskonałymi wyrobami.
Wspólnie z Uniwersytetem Ekonomicznym we Wrocławiu zapraszamy na kongres o znaczeniu czasu w procesach społeczno-gospodarczych z uwzględnieniem potrzeb jednostki, biznesu, ale też społeczeństwa i państwa. Zastanowimy się, czy grozi nam pułapka średniego dochodu? 15 i 16 października będziemy o tym dyskutować gronie naukowców, inwestorów, przedstawicieli administracji publicznej i organizacji gospodarczych.